Pierwsza odmowa wydania opinii zabezpieczającej – Minister Rozwoju i Finansów kwestionuje racjonalność działań podejmowanych przez podatnika

W lipcu ubiegłego roku podatnicy zostali wyposażeni w „narzędzie ochrony” przed zarzutem unikania opodatkowania w postaci opinii zabezpieczającej. Zgodnie z założeniami, zainteresowany uzyskaniem takiej opinii podmiot, ponosi opłatę w wysokości 20.000 zł, opisuje ze szczegółami swoje przedsięwzięcia biznesowe, wskazując między innymi cele, których realizacji czynność ma służyć, ekonomiczne i gospodarcze uzasadnienie swoich czynności, a także opis korzyści podatkowych będących rezultatem przedstawionych działań. Następnie uzbrojony w cierpliwość podatnik czeka sześć miesięcy na wydanie opinii z nadzieją, że organ podatkowy potwierdzi, że i w jego przekonaniu działania podatnika są racjonalne i kierowane innymi celami niż osiągnięcie korzyści podatkowej.

Sensowność wprowadzonej regulacji od początku budziła u podatników pewne wątpliwości. Podatnik, wnioskując o wydanie opinii zabezpieczającej na własne życzenie pokazuje w bardzo szczegółowy sposób swoje przedsięwzięcie gospodarcze ujawniając wszystkie korzyści podatkowe. Nie powinno budzić wątpliwości, że  korzyści podatkowe przedstawiane we wnioskach będą każdorazowo znaczące, wydaje się bowiem, że racjonalny podatnik zdecyduje się na złożenie wniosku tylko w sytuacji, gdy zdaje sobie sprawę, że cel gospodarczy, który chce uzyskać, można osiągnąć innymi działaniami, dużo mniej opłacalnymi pod względem podatkowym. Nic więc dziwnego, że na dzień 8 lutego 2017 r. wpłynęło tylko sześć wniosków o wydanie opinii zabezpieczającej. Niestety, pierwsza odmowa wydania opinii zabezpieczającej opublikowana w dniu 12 kwietnia 2017 r. tylko powyższe wątpliwości pogłębi.

Wnioskodawca, będący spółką notowaną na GPW, złożył wniosek o wydanie opinii zabezpieczającej dotyczącej rozpoczętej transakcji nabycia jego akcji przez strategicznego inwestora. Zamiast bezpośredniego nabycia akcji, podatnik postanowił zastosować konstrukcję, w której m.in. doszłoby do nabycia jego akcji przez podmiot celowy nabyty przez inwestora, tzw. wehikuł akwizycyjny oraz połączenia odwrotnego wnioskodawcy z wehikułem akwizycyjnym. Dopiero po tych czynnościach, inwestor nabyłby od wnioskodawcy jego własne akcje. Zasadność wyboru swoich działań podatnik uzasadniał dążeniem do minimalizacji kosztów gwarancji bankowej wymaganej w celu ogłoszenia wezwania na zakup akcji wnioskodawcy. Nabycie akcji przez celową spółkę zależną miało pozwolić na uniknięcie transferu środków pieniężnych na rzecz podmiotu trzeciego, ponieważ gwarancję bankową spółce celowej udzieliłby sam inwestor. Ponieważ inwestor nie planował utrzymywania spółki celowej z braku ku temu gospodarczych powodów, a likwidacja uznana została za proces zbyt kosztowny i czasochłonny, zostało dokonane połączenie spółki celowej z wnioskodawcą. Wnioskodawca zapewniał, że przyświecały temu względy ekonomiczne.

Minister Rozwoju i Finansów dokonał wnikliwej analizy działań wnioskodawcy i odpowiadając na postawione przez siebie pytania:  „czy racjonalnie działający podmiot, chcąc nabyć akcje polskiej spółki publicznej robiłby to za pośrednictwem spółki celowej, którą następnie musiałaby przejąć ta spółka publiczna, która następnie sprzedałaby potencjalnemu inwestorowi akcje własne?” uznał, że nie. Organ podatkowy wskazał, że w obliczu wartości transakcji oraz dodatkowych kosztów związanych z zastosowaniem przedstawionej struktury, wynagrodzenie za udzielenie gwarancji bankowej nie jest istotne. W ocenie Ministra przyjętą strukturę cechowała nadmierna zawiłość prawna, brak treści ekonomicznej i nieadekwatność do zamierzonego celu. Jedyną istotną zaletą transakcji, której dopatrzył się Minister, była korzyść podatkowa.

W obliczu powyższego, obawy podatników, że w praktyce będzie niezmiernie trudno uzyskać opinię zabezpieczającą okazały się uzasadnione. Wydaje się, że organy podatkowe raczej niechętnie będą przyznawały, że działania wiążące się z istotnymi korzyściami podatkowymi są głównie uzasadnione względami ekonomicznymi i gospodarczymi. W konsekwencji, narzędzie, które miało służyć ochronie przed zastosowaniem klauzuli o unikaniu opodatkowania może okazać się tak naprawdę martwym instrumentem.

Anna Bergman, aplikantka adwokacka w Kancelarii Ożóg Tomczykowski

Dodaj komentarz