Czas zamętu, czyli dokąd zmierza świat i Polska – rozmowa z Profesorem Grzegorzem W. Kołodko

Czy brak działania na polu reform gospodarczych jest dla polskiej gospodarki w dobie kryzysu korzystny, czy też spowoduje problemy gospodarcze? Jakie ewentualne zmiany są konieczne dla utrzymania stabilnego wzrostu polskiego PKB?

Stosowana przez rząd Platformy Obywatelskiej taktyka na przeczekanie i naiwne nadzieje, że uda się podwyższyć tempo wzrostu bez stosownych interwencji, a jedynie wskutek działania serwomechanizmów cyklu koniunkturalnego oraz ożywienia koniunktury u naszych partnerów zagranicznych, głównie Niemiec, już się nie sprawdziła. Rząd przygotował budżet – oczywiście przedwyborczy; na początku przyszłego roku będzie musiał być skorygowany – opierając się na założeniu o 4-procentowym wzroście PKB w 2012 roku, podczas gdy prawdopodobnie nie sięgnie ono nawet 2 procent.
Utrzymanie tempa wzrostu powyżej 4 proc. średnio rocznie – co jest możliwe i pożądane, gdyż dopiero przy takiej dynamice spada bezrobocie – wymaga w krótkim okresie wzrostu popytu konsumpcyjnego, a nie jego ograniczania poprzez nierozważne cięcia budżetowe. Tylko w takim przypadku rosnąć będzie wykorzystanie istniejących mocy wytwórczych. Interes konsumentów i producentów jest tu wspólny i zgodny. W dłuższym okresie potrzebny jest zarówno wzrost publicznych nakładów inwestycyjnych, co wymaga restrukturyzacji budżetu, a zwłaszcza stymulowania inwestycji prywatnych, co z kolei wymaga m. in. obniżenia przez NBP stóp procentowych. Ich podwyżka w sytuacji nasilanie się tendencji do spadku dynamiki gospodarczej to był błąd, gdyż teraz ważniejszym wyzwaniem niż walka z inflacją jest przeciwdziałanie stagnacji gospodarczej.

2. Jaką ocenę wystawiłby Pan Profesor polskiemu systemowi podatkowemu? Jakie są jego największe mankamenty i czy można dostrzec w nim jakieś pozytywy?

Pozytywy są oczywiste i nie zaprzeczy im dość powszechne i mało merytoryczne gazetowe malkontenctwo i biznesowe biadolenie. Stworzyliśmy zgodny ze standardami Unii Europejskiej system podatkowy, przesuwając sukcesywnie główny ciężar dochodów budżetowych od podatków bezpośrednich na pośrednie. To sprzyja oszczędzaniu i akumulacji kapitału, bez czego nie ma mowy o rozwoju. A mankamentów jest mnóstwo, głównie ze względu na namnożenie rozmaitych ulg, które nie pełnią ani funkcji prorozwojowych, ani socjalnych. Nadmiernie spłaszczona jest skala opodatkowania dochodów osobistych wskutek błędnej decyzji o zniesieniu trzeciego progu podatkowego.

3. Jak zwykle w czasie kryzysu gospodarczego pojawiają się koncepcje wprowadzenia podwyższonej stawki podatku dochodowego od osób fizycznych dla osiągających największe dochody. Czy rzeczywiście podwyższanie podatku dochodowych jest skutecznym narzędziem do łatania dziury budżetowej, czy tez może przeciwnie, spowoduje masową ucieczkę najbogatszych do tzw. rajów podatkowych?

Podatek dochodowy od osób fizycznych został podniesiony w Niemczech i w Wielkiej Brytanii, we Francji i w Grecji, prezydent Obama słusznie to proponuje w USA, a i Włosi przed tym nie uciekną, choć na chwilę się zawahali. I jakoś Niemcy, Brytyjczycy, Francuzi, Amerykanie nie przenoszą się na gwałt do Polski, gdzie podatki są dużo niższe. Takoż i z Polski nikt nie przenosi się do Burkina Faso czy na Papuę Nową Gwineę – kraje skądinąd bardzo piękne – gdzie dochody osobiste ludności w ogóle nie są obłożone podatkiem bezpośrednim. Przestańmy więc straszyć siebie urojoną wizją exodusu do „rajów podatkowych”. U nas raju nie ma (bo nigdzie go nie ma), ale piekło to też nie jest.
W sytuacji kryzysu – a ma on przecież ma charakter strukturalny, a nie koniunkturalny –  konieczna jest zarówno racjonalizacja wydatków budżetu poprzez eliminowanie zbędnych pozycji bądź redukcję nadmiernych rozchodów, jak i zwiększenie dochodów. Nie da się tego załatwić wyłącznie poprzez dyscyplinowanie podatników, ograniczanie szarej strefy i podnoszenie podatków pośrednich, zwłaszcza VAT-u i akcyzy. Niezbędne jest podwyższenie podatków bezpośrednich. Na zachodzie Europy i w USA (przynajmniej po stronie demokratów) szybko to zrozumiano. W Polsce, pod przemożnym wpływem neoliberalnej demagogii, zajmuje to trochę więcej czasu. Przyczynia się do tego też kampania wyborcza. Po wyborach także rząd zacznie mówić o tych sprawach innym głosem.

4. Co z obiecywanym przed laty podatkiem liniowym? Czy taka forma opodatkowania byłaby w dłuższej perspektywie korzystna dla polskiej gospodarki, czy też wręcz przeciwnie?

Tzw. podatek liniowy to fatalny pomysł i dobrze, że nie został wprowadzony, bo musielibyśmy szybko wycofywać się z tego wyjątkowo niemądrego pomysłu. Niemądrego i cynicznego, gdyż przynajmniej trochę więcej myślący jego zwolennicy doskonale zdają sobie sprawę, że niski podatek liniowy (na przykład 15-toprocentowy, co przed poprzednimi wyborami obiecywała wyborcom PO) przyczyniłby się do znacznej redystrybucji dochodów. W wyniku towarzyszących mu nieodłącznie działań kompensacyjnych zapobiegających uszczerbkowi dochodów budżetowych wzrósłby w szczególności VAT (m. in. poprzez szybkie upowszechnianie stawki podstawowej). Koniec końców zwiększyłyby się dochody netto około 15 procent najlepiej uposażonych warstw ludności, a spadłyby dla około 85 procent. I o to chodzi w neoliberalizmie: taki podział efektów produkcji, by nieliczni zamożni wzbogacali się kosztem licznych średniaków i biedaków.
Taka forma opodatkowania odczuwalnie szkodziłaby polskiej gospodarce, gdyż przyczyniłaby się do oderwanego od zmian w wydajności pracy zwiększenia rozpiętości dochodowych i majątkowych, a te już są zbyt duże, co obraca się przeciwko dynamice gospodarczej.
[page_break]

5. W 2011 r. wprowadzono chyba rekordową ilość zmian do przepisów dotyczących podatku VAT. Wśród tychże zmian najbardziej dla podatników niekorzystną było podwyższenie stawek podatku VAT. Czy w 2012 r. czeka nas kolejna podwyżka podatku VAT?

Nie można tego wykluczyć. Jest to technicznie najłatwiejsza forma zwiększania podatków. Gotowe są już propozycje automatycznego podwyższenia VAT-u do 24 procent w przypadku przekroczenia przez dług publiczny pułapu 55 procent PKB. Tak naprawdę, to licząc zgodnie z obowiązującą regułą unijną, już ten próg przekroczyliśmy, ale wskutek twórczej księgowości ministra finansów jest to skrywane.

6. Panie Profesorze, w Raporcie Global Gender Gap Index dotyczącego przedsiębiorczości czytamy, że Polska jest na 43 miejscu z przebadanych 134 krajów . Jak ocenia Pan ten wynik?

Nie przejmuję się nadto tym i innymi podobnymi rankingami. Często są miałkie od strony metodologicznej, bywa, że są instrumentem manipulacji opinią publiczną. Zdecydowanie są nadmiernie nagłaśniane przez media. To dla nich niezły żer. No, ale zawsze coś w tym jest…
To dla wielu zaskakujące, że podczas intencjonalnie „probiznesowych” rządów Platformy Obywatelskiej zdaniem samych przedsiębiorców warunki do funkcjonowania firm i ich ekspansji w ostatnich latach uległy odczuwalnemu pogorszeniu. Według przedsiębiorców za czasów premiera Donalda Tuska biurokracja się rozpanoszyła, choć miało być jej mniej.
Na tym tle międzynarodowa konkurencyjność Polski słabnie. Ja mogę nie przejmować się takimi wynikami rankingu, ale wielu zagranicznych partnerów – w sferze nie tylko produkcji i obrotu, lecz przede wszystkim inwestycji, co ma już długofalowe konsekwencje – słysząc takie informacje, rozgląda się za innymi rewirami zglobalizowanej gospodarki.

7. O jaką sferę polscy przedsiębiorcy powinni zadbać szczególnie?

Dobrego zarządzania firmą nigdy nie jest za dużo. W szczególności dotyczy to aspektów finansowych (tzw. cash flow) oraz troski o zatrudniony kapitał ludzki. Ogólnie biorąc, z zarządzaniem w Polsce nie jest tak źle. W większym stopniu to ich sprawności i odpowiedzialności zawdzięczamy względne sukcesy polskiej gospodarki, a nie politykom, którym błędy i krótkowzroczność przytrafiają się częściej. Ale i przedsiębiorcy muszę się bez przerwy – bez przerwy – uczyć, zwłaszcza zarządzania w warunkach niepewności. A tej jest co nie miara nie tylko w trakcie kryzysu, który skądinąd potrwa jeszcze długo…
Nie mam wątpliwości, że nasi przedsiębiorcy w najbliższych latach i dekadach powinny szczególnie zadbać o orientację zewnętrzną: eksport i bardziej wyrafinowane formy współpracy z partnerami zagranicznymi.

8. Z raportu wynika, że kobiety cały czas gorzej zarabiają, mają mniej możliwości awansowania. W tych sferach pozostajemy w tyle za naszymi wschodnimi sąsiadami: Rosją (28. miejsce) i Ukrainą (43. miejsce). Z czego to wynika?

Znowu ranking… Jemu też nie daję wiary, ale faktem jest, że panie mniej zarabiają, mniej piastują kierowniczych stanowisk, mniej ich pośród menedżerów, przedsiębiorców, polityków. Byłem w sobotę na inauguracji roku akademickiego na jednej z uczelni ekonomicznych. Tam z kolei pośród immatrykulowanych studentów był jeden chłopak i 16 dziewcząt! Z kolei na moim profilu w facebooku (www.facebook.com/kolodko) pośród licznych fanów zaledwie 24 procent to panie. Zapraszam je serdecznie, bo jest o czym dyskutować. Ale jest zrozumiałe, że kobiety mniej interesują się ekonomią, polityką, stosunkami międzynarodowymi, strategiami rozwoju, biznesem. To poniekąd naturalne, że wolą relatywnie więcej czasu poświęcać rodzinie, zwłaszcza dzieciom, domowi, sobie.
Co do mnie, lubię pracować z kobietami. Mniej politykują, są bardziej pragmatyczne, bardziej są odporne na stres, który w polityce jest ogromny. Zajmując się aktywnie polityką jako wicepremier i minister finansów – wpierw w latach 1994-97 i później 2002-03 – wciągnąłem do niej kilka pań, głównie ze środowiska akademickiego. Wiele zaangażowałem na stanowiska wice-ministerialne, niektóre z nich awansowały na ministrów. Wymienię tylko profesor Danutę Hubner, Katarzynę Duczkowską-Małysz, Ewę Okoń-Horodyńską, Hannę Kuzińską, dr Halinę Wasilewską-Trenkner, Izabelę Dudzin, że nie wspomnę znaczących doradców.

[page_break]

9. Idąc za danymi GUS w 2009 roku upadłość ogłosiło 691 podmiotów, w porównaniu z rokiem 2008 to aż 68,1 % więcej. Mówi się, że kryzys uderzy po raz drugi? Czy przedsiębiorcy mogą się do niego przygotować?

Kryzys nie „uderzy po raz drugi”, gdyż trwa cały czas. Nie należy utożsamiać kryzysu z recesją. Przecież to kryzys systemowy, to kryzys neoliberalnego kapitalizmu, który myli środki rozwoju z jego celami i – w celu już wspomnianego wzbogacania nielicznych kosztem licznych – sprzyja irracjonalnemu rozregulowaniu gospodarki, czyniąc przy okazji z państwa bez mała wroga publicznego numer jeden.
Przedsiębiorcy muszą liczyć się z dekoniunkturą, destabilizacją, niepewnością, dużą wahliwością kursów walutowych, opóźnieniami decyzji politycznych, które są niezbędne nie tylko dla przezwyciężania następstw kryzysu, lecz przede wszystkim dla usuwania jego instytucjonalnych i strukturalnych źródeł. To są czasy zamętu i przedsiębiorcom nie może być łatwo. Obszar niepewności jest większy niż zazwyczaj i nie należy spodziewać się w najbliższych latach radykalnych zmian w tym zakresie. „Geografia” niepewności będzie się zmieniać w tym sensie, że co rusz coś to innego będzie niepewne, kruche, niestabilne, mętne, nieprzewidywalne. I do tego trzeba – i można – się przygotowywać. Począwszy od tego, by czytać jak najmniej gazet, a jak najczęściej sięgać do wartościowych opracowań, których nie brakuje. O niektórych z nich piszę czasami na wspomnianym profilu, a także na blogu www.wedrujacyswiat.pl. Uczymy tego u nas na uczelni, w Akademii Leona Koźmińskiego, również na studiach podyplomowych.

10. Panie Profesorze czytam, że lubi Pan podróżować. Czy któreś z miejsc, które odwiedził Pan ostatnio, zapadło Panu w pamięć szczególnie?

Jestem pod przeogromny wrażeniem Pagan w Myanmar (Burma). To wspaniały, unikatowy kompleks oryginalnych budowli wzniesionych od VIII do XI wieku. Na obszarze zbliżonym do Warszawy wciąż jeszcze stoi ponad dwa tysiące buddyjskich świątyń. Niektóre z nich są przepiękne, a wszystkie ciekawe. Zupełnie niesamowite miejsce! Nieporównywalne w swym uroku i oryginalności z niczym innym, choć w naturalny sposób nasuwają się analogie (i różnice) z Angkor, nieopodal w Kambodży. Do tej pory utrzymywałem, że z wszystkiego, co widziałem w ponad 150 spenetrowanych krajach, najwspanialszy jest Angkor. Teraz mam duszę rozdartą: Angkor czy Pagan? Ale obejrzeć trzeba oba!

11. Jak Pan spędza wolny czas?

Oj, mało go, za mało! Na długiej ścieżce, to podróżuję. Do przeróżnych interesujących miejsc, z lokalną ludnością jeżdżę lokalnymi środkami komunikacji, niekiedy niesie mnie tam, gdzie trudno dotrzeć, czasami ryzykując, najczęściej i najwięcej sam, ale zdarza się też z żoną bądź którąś z moich dwu córek. Wszyscy jesteśmy podróżnikami, robimy zdjęcia. Czasami je wystawiam.
Na krótkiej ścieżce – czytam, słucham muzyki, chodzę z psem na spacer, biegam. Bardzo dużo czytam, co wiąże się z moim interdyscyplinarnym zacięciem, ale nieustannie czytam też dobrą beletrystykę. Lubię czytać w oryginale, w językach, które znam. Często chodzę na koncerty. Dopiero co byłem na otwarciu sezonu w Filharmonii Narodowej, niedługo Backbeat w Londynie, Paul Anka w Sali Kongresowej, Prokofiew w Bolszoj w Moskwie.  Biegam. Dziś też pokonałem 10 km, tym razem w masowej imprezie „Biegnij Warszawo!”, a tak to przez podwarszawskie pola, po 11 kilometrów.

12. „Świat na wyciągnięcie myśli” – dlaczego warto przeczytać?

Ta książka powstałą jako odpowiedź na niebywałe zainteresowanie „Wędrującym światem”, który osiągnął nakład prawie 60 tys. egzemplarzy i ukazuje się w dziesięciu językach (w najbliższych tygodniach wychodzi po chińsku i arabsku), a o którym prof. Czapiński powiedział: „ Książka jest świetnie napisana, jest przebogata i można ją, jak Biblię, studiować od początku do końca i od końca do początku”. Odpowiedziałem tam na mnóstwo pytań, no ale w ekonomii – czy, szerzej, w naukach społecznych – każda odpowiedź jawi się jako pytanie. Ponadto skoro cały czas świat naprawdę wędruje, i to szybko, życie przyniosło wiele nowych pytań. Trzeba na nie odpowiadać. Stąd nowa książka, „Świat na wyciągnięcie myśli”. Jej pierwsza część nosi tytuł „Wędrujący świat: postscriptum”, bo w jakiejś mierze to kontynuacja. Dlaczego warto przeczytać? Najlepiej obie. Bo tam są nie tylko fascynujące pytania, lecz też wiele odpowiedzi na te, które wciąż sobie stawiamy. Dokąd zmierza świat? Europa? Polska? Kto nas tak urządził? I co zrobić, aby było lepiej? Kto chce wiedzieć, niech czyta, bo ta lektura, jak powiadają, oczy otwiera. A wtedy łatwiej wędruje się przez życie.

Dziękujemy za rozmowę.

\"\" Prof. Grzegorz W. Kołodko (www.facebook.com/kolodko), intelektualista i polityk, jeden z głównych architektów polskich reform gospodarczych. Członek Europejskiej Akademii Nauki, Sztuki i Literatury. Dyrektor Centrum Badawczego Transformacji, Integracji i Globalizacji TIGER w Akademii Leona Koźmińskiego (www.tiger.edu.pl). Wicepremier
i minister finansów w latach 1994-97 i 2002-03. Ekonomista
i autor interdyscyplinarnych prac naukowych opublikowanych w 25 językach. Podróżnik, maratończyk, fotograf. Autor bestsellera „Wędrujący świat” (www.wedrujacyswiat.pl).
Rozmawiały: Agnieszka Tobota www.managernaobcasach.pl  i Katarzyna Noras www.taxfin.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *