– Dotacja budżetowa do uczelni niepublicznych jest potrzebna państwu, bo tylko dzięki niej pojawi się konkurencja, a w ślad za nią efektywność i jakość. Potrzebna jest także nam, nie do celów komercyjnych, ale, żeby szkoły niepubliczne mogły normalnie funkcjonować i rozwijać się. To jest niemożliwe bez studiów stacjonarnych. Tymczasem w ciągu ostatnich pięciu lat roczny nabór na studia stacjonarne spadł z blisko 50 tys. do 24 tys.
Od wielu lat rośnie i to znacznie dofinansowanie studiów stacjonarnych w uczelniach publicznych przeliczane na jednego maturzystę kończącego szkoły średnie w danym roku. W latach 2006-2009 liczba maturzystów spadła o 23%, ale dotacja na studenta wzrosła o 21 %. Nowela ustawy pozostawia marnotrawny system finansowania kształcenia. Jest to przepis na coraz gorzej wykształconego absolwenta. Pogłębiający się niż demograficzny zaostrzy walkę o studenta kosztem jakości, tym bardziej, że dotacja jest proporcjonalna do liczby studentów. 2% dotacji przeznaczonej na fundusz projakościowy z uwagi na jego strukturę i wielkość w marginalnym stopniu może wpłynąć na poziom kształcenia. Taki system finansowania kształcenia jest wyniszczający dla samych uczelni publicznych. Angażowane są wszelkie możliwe zasoby na rzecz wzrostu liczby studentów zamiast zwiększenia aktywności w zakresie badań naukowych i współpracy z gospodarką. To nie jest sposób na rozwój uczelni oparty o solidne fundamenty.
Twierdzi się, że to szkoły niepubliczne zatrudniając pracowników uczelni publicznych na drugim etacie przyczyniły się do zapaści nauki. Tymczasem według danych GUS-u aktualnie uczelnie publiczne zatrudniają na drugim etacie ok. 20 tys. osób, a niepubliczne poniżej 8 tys. Jesteśmy za szybką likwidacją drugiego etatu w uczelniach niepublicznych, jeśli równocześnie drugie etaty w uczelniach publicznych nie będą finansowane z budżetu, jak to ma miejsce obecnie.
Za niewątpliwy sukces minister Barbary Kudryckiej należy uznać uruchomienie 16 mld zł na inwestycje w szkolnictwie wyższym. Powstają na dużą skalę nowe obiekty, nowoczesne laboratoria i błyskawicznie rosną możliwości badawcze.
Towarzyszą temu sensowne zmiany systemu finansowania nauki. Ta szansa na odrodzenie polskiej nauki zostanie zmarnowana, a nowe obiekty zamienią się w pustostany jeśli nie uruchomi się jednocześnie następujących działań:
- należy zmienić system finansowania tak, aby dobre uczelnie zamiast uczestniczyć w wyścigu o każdego studenta przeznaczyły część potencjału na naukę i innowacje. Dobre, duże uczelnie powinny skupić się na prowadzeniu kształcenia, na poziomie II i III stopnia, na badaniach naukowych i współpracy z gospodarką, a także kształcić kadrę dla pozostałych szkół. Trzeba zatem dotację dydaktyczną dostosować do spadającej liczby maturzystów, a zarazem zwiększyć środki na działalność naukową,
- aktualnie tylko 12-16% środków na naukę rozdziela się poprzez konkursy, a reszta stanowi dotację. Trzeba w ciągu kilku lat proporcje odwrócić,
- należy uruchomić projakościową konkurencję w sferze edukacji poprzez dopuszczenie dobrych uczelni niepublicznych do rywalizacji o środki na kształcenie.
- koniecznym jest wzmocnienie roli rektora kosztem ciał kolegialnych i związków zawodowych. Tylko wówczas będzie mógł prowadzić skuteczną politykę kadrową i wspierać dobre zespoły naukowo-badawcze.