Problem w tym, że nowy przepis daje zamawiającym duże pole do nadużyć, albowiem dla spełnienia przesłanki wykluczenia wykonawcy wystarczającym jest, aby dany zamawiający zerwał wcześniej realizowaną umowę z przyczyn leżących po stronie wykonawcy (np. opóźnienie w realizacji, kwestionowanie jakości usług lub dostaw), a wartość niezrealizowanej części umowy wynosiła 5%. Wykluczenie będzie obligatoryjne dla sytuacji, w których umowa została „zerwana” w okresie 3 lat poprzedzających wszczęcie nowego postępowania. Nie ma przy tym znaczenia charakter „zerwania” umowy, albowiem ustawodawca nie dał rozróżnienia dla rozwiązania umowy i odstąpienia od niej.
Przepis dodany nowelą jest bardzo niebezpieczny zwłaszcza dla przedsiębiorców, których głównym źródłem przychodu są kontrakty z sektorem publicznym, a obszar działania wykonawcy ogranicza się do jednego zamawiającego (np. obsługa jednej gminy lub centralny zamawiający, który jako jedyny udziela zamówienia w zakresie konkretnego przedmiotu zamówienia).
Nowelizacja posiada jednak kilka wad. Po pierwsze zawsze można założyć nową firmę, a w celu ubiegania się o udzielenie zamówienia publicznego „wypożyczyć” doświadczenie i potencjał kadrowy. Po drugie należy pamiętać, że odstąpienie od umowy przez zamawiającego nie ma charakteru ostatecznego i przed wykonawcą stoi otworem droga sądowa, aby udowodnić swoje racje. Po trzecie ustawa będzie obowiązywała w postępowaniach wszczętych po jej wejściu w życie, ale nałoży sankcję wobec działań, które miały miejsce przed dniem wejście w życie ustawy (a zasada lex retro non agit czyli prawo nie działa wstecz). Po czwarte w końcu dyrektywy unijne nakładają obowiązek wykluczenia w sytuacji gdy wykonawca jest „winny poważnego wykroczenia zawodowego”, co na pewno nie jest jednoznaczne z odstąpieniem przez zamawiającego od umowy.